piątek, 30 marca 2012

Rozdział 2

Razem z Harrym zeszłam na dół po schodach. Zbliżaliśmy się w stronę drzwi wyjściowych. 
- Zostawiłem portfel na górze. Zaraz wracam - pobiegł z powrotem na górę. 
Wyciągnęłam z torebki telefon. Przez cały lot samolotem był wyłączony. Ciekawa byłam, ile wiadomości przyszło mi przez ten czas. Gdy tylko się uruchomił, weszłam w skrzynkę. Uśmiechnęłam się do siebie. Jak zwykle znajomi zasypali mnie wiadomościami typu ,,Jak tam lot? :)" , ,,Jak mogłaś mnie nie zabrać ze sobą do Londynu?! :O" i ,,Uważaj żeby nie wpaść pod autobus >:D". Pomyślałam, że odpowiem na jedną, a na resztę jak wrócę z restauracji. Trafiłam na wiadomość od mojej najlepszej przyjaciółki, Patti : ,,Żyjesz, czy wpadłaś na Hazzę i raczej nie bardzo? xd". Zaśmiałam się pod nosem. Ciekawe jaka byłaby jej mina jakby dowiedziała się, że przez najbliższe dwa miesiące będę mieszkać w domu chłopców z One Direction, i pokój będę dzielić właśnie z Mr.Styles. ,,Haha bardzo śmieszne, zwłaszcza odnosząc się do sytuacji w której się znalazłam. Zresztą opowiem ci wieczorem. xd". Harrego jeszcze nie było widać, więc odpowiedziałam na jeszcze kilka SMS'ów. Minęło tyle czasu, że na każdy odpisałam. Nie chciałam już czekać, postanowiłam pójść na górę i sprawdzić, dlaczego szukanie portfela tak długo mu zajmuje. Byłam w połowie schodów, usłyszłam krzyk.
- Nie możesz tego zrobić! 
To był Zayn, a jego głos najprawdopodobniej dobiegał z pokoju Hazzy. Rozum mi podpowiadał, że to nie moja sprawa i powinnam poczekać, lecz ciekawość wzięła górę. Bezszelestnie przeszłam przez schody i zbliżyłam się do krawędzi ściany.
- Nie rozumiesz? - zaczął spokojnie Harry - W ten sposób ją odzyskam. Nie mogę jej zapomnieć. Ona ciągle mi się śni. Moje myśli krążą wokół niej. Moje serce należy do niej.
Nie wiem dlaczego, ale te słowa mnie zabolały - przecież nic nas nie łączy, a mimo to poczułam ucisk w sercu. 
- A teraz ci uświadomię, ile błędów popełniasz - mimo iż Zayn mówił powoli i cicho, to w jego tonie było coś niepokojącego. - Po pierwsze - nie możesz wykorzystywać Alice. Co najmniej zepsujesz jej wakacje, ale wygląda na bardzo wrażliwą osobę. Nawet nie wiesz, jak łatwo można zranić dziewczynę. Po drugie - pomyśl, jak my się będziemy czuć. Przez tylko i wyłącznie twoją głupotę nie będziemy mogli spojrzeć jej w oczy. Po trzecie - Caroline nie jest warta tego, byś ryzykował dla niej karierę - przerwał na chwilę. - Zgadza się, dobrze usłyszałeś. Jeśli zrobisz tak, jak sobie zaplanowałeś, to ja nie mam ochoty z tobą pracować, a tym bardziej przyjaźnić.
Loczek niespodziewanie wybuchł śmiechem. 
- Stary przestań - mówił beztroskim głosem. - Tak będę manipulował tą laleczką że nawet nie zorientuje się, że była mi potrzebna do czegoś konkretnego...
Miałam dość. Łzy cisnęły mi się do oczu. Pobiegłam do pierwszej najbliższej łazienki i zamknęłam się w niej. Nie dbałam o to, czy ktoś mnie usłyszał lub zobaczył. Nie to liczyło się teraz dla mnie najbardziej.
Więc to wszystko było ustawione. Harry zaakceptował mój przyjazd tutaj tylko po to, by potem mnie wykorzystać w swoim planie odzyskania Caroline. Nie wiedziałam co robić. Nie miałam na nic ochoty. Te wakacje miały być spełnieniem moich marzeń, a tymczasem stały się najgorszym koszmarem. Co gorszego jeszcze mogło się wydarzyć? Nic mi nie przychodziło na myśl. Dotąd uważałam, że jestem silna. Z każdej, nawet z najgorszej sytuacji wychodziłam bez większego szwanku. Miałam gdzieś zdanie innych, nie dawałam sobą manipulować - a teraz? Płaczę przez chłopaka. Och, przepraszam! To przecież nie jest zwyczajny chłopak - przecież to Harry Styles! Zawsze przystojny, zawsze czarujący, zawsze idealny. Każda dziewczyna o nim marzyła. Zresztą ja też - dopóki nie dowiedziałam się, jakie świństwo chce mi wyrządzić. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Myślałam, że wyjdzie mi dłuższy rozdział, ale już nie chciałam męczyć odczuciami głównej bohaterki. xd Nie miałam zamiaru upominać się o komentarze... więc nie będę o nich wspominać. Nie bardzo mi się udało, ale mam nadzieję, że następny będzie lepszy. :)

środa, 28 marca 2012

Rozdział 1

Przeszłam z Harrym przez długi korytarz aż doszłam do ostatnich drzwi. Loczek odwrócił się w moją stronę i przesłał mi uśmiech.
- To twój pokój. Mam nadzieję, że ci się spodoba. Gotowa?
- Tak - opowiedziałam. 
Gdy otworzył drzwi, stałam jak wmurowana. W środku zastałam Nialla, który tańczył swój irlandzki taniec. Minęło trochę czasu zanim zorientował się, co się dzieje. Spojrzał na mnie i się zarumienił. 
- Cześć, jestem Niall - przedstawił się, a jego twarz stała się jeszcze bardziej czerwona.
- Trudno by było się nie domyśleć - uśmiechnęłam się - Jestem Alice.
- Miło mi cię poznać - odpowiedział jak robot
- Fajnie, a może nam wytłumaczysz, co robisz w pokoju przeznaczonym dla Alice? - odezwał się Hazza
- Dla Alice? - skrzywił się Niall - Przecież mieliśmy robić w nim remont.
- Mieliśmy, ale dopiero w październiku - mówił spokojnie Harry chociaż widać było, że jest z lekka zdenerwowany.
- Chyba źle zrozumiałeś - zaczął tłumaczyć blondyn. - Remont zaczyna się od dzisiaj, a w październiku ten pokój stanie się naszym prywatnym studiem i będziemy mogli z niego korzystać.
- No tak - Loczek walnął takiego facepalma, aż zaczęłam się martwić, czy jego twarz będzie wyglądała tak samo jak przedtem.
Przez chwilę staliśmy i nikt się nie odzywał. Gapiłam się w podłogę i nie wiedziałam, jak mam się zachować. Myślałam, czy to był dobry pomysł by przyjechać do Londynu i narzucać się ludziom, którzy w ogóle mnie nie znali. W sumie ja też ich nie znałam - wszystko, co czytałam na ich temat przecież mogło być zmyślone. Nagle poczułam, jak ktoś łapie mnie za rękę. 
- Nie martw się, znajdę dla ciebie dobre miejsce - uśmiechnął się lekko, a po chwili jego uśmiech jeszcze się rozszerzył. - I chyba nawet już znalazłem.
Pociągnął mnie na sam początek korytarza i otworzył pierwsze z brzegu drzwi. Weszłam do środka. Pokój był nowocześnie urządzony, przeważały w nim kolory zielony i fioletowy.
- Rozgość się. Tam z boku stoi szafa, możesz się rozpakowywać - podszedł w jej stronę i położył koło niej moją walizkę. - Ja wrócę za jakieś 10 minut - uśmiechnął się i wyszedł.
Ostatnią rzeczą o której teraz myślałam, była propozycja chłopaka. Podeszłam do półki, na której zobaczyłam zdjęcia w ramkach. Przyjrzałam się im bliżej. Prawie na każdym był Harry z mamą. Jedno zdjęcie się różniło. Był na nim Hazza i kobieta, którą wszędzie bym rozpoznała - Caroline. Nie wiem, po co trzymał wciąż jej zdjęcie, skoro ich związek się skończył. Tak przynajmniej donosiły media...
Postanowiłam wypakować ubrania. Nie musiałam się martwić że się nie zmieszczą, gdyż szafa była w stanie pomieścić dwa razy więcej niż ja przywiozłam. Gdy kończyłam układać swoje rzeczy do pokoju wszedł Harry.
Podoba ci się ten pokój? - spytał
- Jasne, jest fajny - odpowiedziałam. Na mój gust był trochę zbyt męski, ale nie chciałam mu sprawić przykrości.
- A nie przeszkadzałoby ci, gdybyś dzieliła go ze mną? - spytał nieśmiało. Nie wiedziałam, o co mu chodzi. Przyznaję się, miałam skojarzenia. xd Postanowiłam mimo wszystko być uprzejma.
- Nie no co ty, oczywiście że nie przeszkadzałoby mi - odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. 
- Bo wiesz to trochę głupia historia - spojrzał na mnie maślanymi oczami a ja myślałam, że zaraz się rozpłynę. - W pokoju, w którym miałaś mieszkać będzie remont. O tym już wiesz. Problem polega na tym, że nie ma żadnego wolnego pokoju. To jest mój pokój i chętnie cię do siebie przygarnę, o ile się zgodzisz - uśmiechnął się uroczo.
- Zgadzam się - powiedziałam nieco zmieszana. Spojrzałam w oczy chłopaka. Świeciły się tak, jakby były w nich gwiazdy. Mimowolnie odwzajemniłam uśmiech. Zbliżył się do mnie. Dzieliło nas już tylko kilka milimetrów. Poczułam jabłkowy zapach jego włosów. Nasze usta powoli zbliżały się do siebie. Zamknęłam oczy. 
Przerwał nam głośny huk. Odskoczyłam od chłopaka jak poparzona. Spojrzałam na drzwi, które zaraz potem się otworzyły. Do pokoju wszedł Zayn, niosąc, a właściwie pchając wielkie łóżko. Razem z Hazzą wybuchłam śmiechem. Zayn spojrzał na niego zabójczym wzrokiem.
- Będziesz się tak śmiał, czy trochę mi pomożesz? - zapytał
- Pomogę - uśmiechnął się szyderczo Loczek - Dajesz Zayn! Uda ci się! 
Czarnowłosy przewrócił oczami i zaczął się śmiać. 
- Popatrz - zwrócił się do mnie. - Tak bardzo chciał mieć z tobą pokój, a jak trzeba wnieść łóżko dla ciebie, to już nie pomoże. 
- No dobra, przekonałeś mnie - zaśmiał się Harry i pomógł Zaynowi.  
- Dzięki za pomoc, jestem Alice - podeszłam do brązowookiego i uśmiechnęłam się.
- Jestem Zayn - odpowiedział i pocałował mnie w rękę. - Ale to już chyba wiesz - uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Po tak długiej podróży samolotem pewnie jesteś głodna. Znam jedną świetną restaurację, może się do niej przejdziemy? - zaproponował Loczek
- Jasne, czemu nie? - odpowiedziałam


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Uf, mam nadzieję że nie zanudziłam. :) Szczerze mówiąc to myślałam, że dodałam ten rozdział wczoraj i zaczęłam pisać drugi. xd Ale jeśli ten dodaję dzisiaj, to następny dodam prawdopodobnie jutro. :) Moje konto na twitterze to @AlissOfficial . 

poniedziałek, 19 marca 2012

Prolog

Londyn - miasto, które zawsze chciałam odwiedzić, teraz miałam na wyciągnięcie ręki. Patrzyłam z okna taksówki na Big Bena. Na zdjęciach robi wrażenie, ale gdy zobaczy się go na żywo efekt jest milion razy bardziej piorunujący. Akurat obok przejechał czerwony bus. Od razu przypomniałam sobie, po co tu jestem. Chciałam wykorzystać tydzień bycia tu, by spotkać swoich idoli - One Direction. Wystarczyłyby mi ich autografy, zdjęcie lub nawet uśmiech, a podróż tutaj uznałabym za udaną. Wiedziałam, że mam bardzo małe szanse, ale nadzieja umiera ostatnia. Z zamyślenia wyrwał mnie głos mamy.
- Alice, wszystko w porządku? - spytała się
- Tak. Po prostu nie mogę uwierzyć, że jestem w Londynie - odpowiedziałam i mimowolnie się uśmiechnęłam.
- To normalne, jak ja pierwszy raz tu przyjechałam, też byłam w szoku - zaczęłam się martwić, że zacznie wspominać, a zazwyczaj jej opowieści nie były zbytnio... ciekawe. - U Basi na pewno ci się spodoba - Basia to najlepsza przyjaciółka mojej mamy, która tuż po zakończeniu szkoły wyjechała do Londynu i zaczęła pracować jako sprzątaczka. Podobno teraz pracuje i mieszka u jakiś bogaczy którzy pozwolili nam podczas pobytu w Londynie wynająć sobie dwa pokoje. Nigdy nie byłam w tym domu ani nie znam właścicieli, więc praktycznie wszystko może się zdarzyć.
- Na pewno - nie miałam ochoty na rozmowę, wolałam zanurzyć się w marzeniach.
Dojechaliśmy na miejsce. Dom przekroczył moje najśmielsze oczekiwania. Była to największa willa jaką kiedykolwiek widziałam. Przy odrobinie szczęścia może uda mi się poprosić właścicieli, żebym mogła korzystać z basenu lub chociaż pozwiedzać dom. Myślę, że nie mieliby nic przeciwko temu.
Gdy tylko wysiadłam z mamą z auta, podbiegła do nas wesoła kobieta z ciemnymi włosami. Rozpoznałam w niej wieloletnią przyjaciółkę mojej mamy. Zaczęła się z nami witać i mówiła przez 10 minut, jak się cieszy że przyjechałyśmy, a potem weszłyśmy do środka. Wszystko wyglądało bardzo nowocześnie i strasznie drogo. Postanowiłam niczego nie dotykać, by nie narobić sobie kłopotów już pierwszego dnia. Gdy weszłyśmy do salonu, z wrażenia nie mogłam oddychać. Wszystko tam było idealne - każdy mebel, każdy dodatek. Coraz bardziej byłam ciekawa, kogo stać na coś takiego. 
- Wow - to jedyne słowa jakie udało mi się wykrztusić.
- Wnioskuję, że ci się podoba w naszych skromnych progach - zaśmiała się Baśka
- Ta, bardzo skromnych - zaczęła żartować moja mama i zaczęła rozmawiać z dawno niewidzianą przyjaciółką. 
Nagle usłyszałam, jak ktoś schodzi schodami. Pomyślałam, że to pewnie jakaś osoba mieszkająca tu. Chciałam zrobić dobre wrażenie, ale kompletnie nie wiedziałam, jak mam tego dokonać. Odwróciłam się w stronę schodów i zbaraniałam. 
Zobaczyłam chłopaka z uroczymi loczkami i niesamowitymi, zielonymi oczami. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się. 
- Hej, ty pewnie jesteś Alice? - podszedł bliżej i spojrzał mi w oczy. Wpatrywałam się w niego jak zahipnotyzowana. Przede mną stał Harry Styles. Ten chłopak, który ciągle siedział mi w głowie. Nagle zrobiło mi się strasznie duszno.
- Hej, żyjesz? Trochę zbladłaś - po tych słowach zorientowałam się, że przestałam oddychać. Nabrałam powietrza w płuca i uśmiechnęłam się najpiękniej jak mogłam.
- Tak, to ja - odpowiedziałam.
- Miło mi cię poznać... Chyba mnie znasz, prawda? - uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Jasne, w Polsce dużo się mówi o One Direction - gdy tylko to powiedziałam jego oczy zabłysnęły. Miałam wrażenie, że zaraz się rozpłynę. 
- To fajnie, że mamy fanów w kraju, w którym jeszcze nie zagraliśmy koncertu - przerwał i zaczął się nad czymś zastanawiać. - A może chcesz zobaczyć swój pokój? - zapytał.
- Jasne, prowadź - odpowiedziałam.
Chwycił moją ogromną walizkę pełną ciuchów i weszliśmy po schodach na piętro.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Szczerze mówiąc, to myślałam że prolog będzie trochę krótszy, bo praktycznie jeszcze nic się nie dzieje. xd To mój pierwszy blog, także nie będzie jakiś rewelacyjny. Mam nadzieję, że ktoś będzie czytał tego bloga i liczę na komentarze. ;) Moje konto na twitterze to @AlissOfficial.