poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Rozdział 6

Razem z Harrym wyszłam z Milkshake City dopiero wieczorem. Ponad cztery godziny rozmawialiśmy. O czym? O wszystkim. Jeszcze nikt nigdy nie rozśmieszał mnie tak bardzo, jak robił to on. Dobrze się przy nim czułam i szybko zapomniałam o sprawie z Caroline. Miałam wrażenie, że on również przestał się tym przejmować.
Czar prysnął, gdy zadzwonił mój telefon. Zaczęłam szukać go w torebce. Oczywiście leżał na samym dnie, przesłonięty tysiącami innych rzeczy. Popatrzyłam na wyświetlacz - nieznany numer. Odebrałam, mając nadzieję, że to nie jest żaden żart.
- Halo?
- To ja, Zayn - usłyszałam. - Chciałem się tylko spytać, czy wszystko w porządku?
- Jasne, wszystko ok.
- Jest z tobą Harry? - zapytał.
- Tak, siedzi tu - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do Loczka, który natychmiast go odwzajemnił.
- Mógłbym z nim porozmawiać przez chwilę?
- Oczywiście - podałam Hazzie telefon. - Zayn chce z tobą zamienić kilka słów.
Spoważniał i wziął telefon.
- Halo? ... Spoko. ... Nie. ... Tak. Już postanowiłem. ... Na pewno. ... - skrzywił się. - Po co? ... - obrócił oczami, wyraźnie zniecierpliwiony. - Jasne. Ja też cię kocham. Pa - rozłączył się i oddał mi telefon.
- Muszę już wracać - powiedziałam.
- Szkoda. Tak było miło... Musimy to wkrótce powtórzyć - uśmiechnął się promiennie.
- Jasne, czemu nie - odpowiedziałam.
Mimo, iż byłam w nim zakochana, nie straciłam zdrowego rozsądku. Wciąż pamiętałam i nie zanosiło się na to, że zapomnę. Wolałam być ostrożna niż łatwowierna i później się rozczarować. Nie tak łatwo znów odzyska moje zaufanie.
- Lepiej załóż kaptur i okulary przeciwsłoneczne - powiedział.
- Po co? - zapytałam bez sensu. To chyba logiczne, że nie chciał, żeby uznano mnie za jego dziewczynę.
- Rzucasz się w oczy, kochanie - uśmiechnął się jeszcze szerzej. - Będziemy iść razem, więc jak obejrzą się za tobą, spojrzą także na mnie, a ja wolę przejść bez zbytniej uwagi paparazzich.
Zrobiłam to, co kazał i wyszliśmy z Milkshake City. Na ulicach było sporo ludzi. Harry niespodziewanie złapał mnie za rękę.
- Nie chcę cię przypadkiem zgubić - powiedział z błyskiem w oku.
Uśmiechnęłam się mimo woli. Chyba specjalnie ciągnął mnie w coraz większy tłum przyciskając do siebie jeszcze bardziej. Poczułam jabłkowy zapach jego loków. Byliśmy tak blisko siebie... Jak dla mnie, w ten sposób mogliśmy się przepychać przez tłum ludzi całą wieczność. Mi by to nie przeszkadzało. Jednak w końcu wyszliśmy z centrum Londynu i skierowaliśmy się w kierunku domu. Mogliśmy zdjąć niepotrzebny ,,kamuflaż".
Słońce zaszło, na niebie pojawiły się miliardy gwiazd i księżyc. W pobliżu nie widać było nikogo oprócz nas. Szliśmy nie mówiąc nic do siebie, wciąż trzymając się za ręce. Usłyszałam, jak jakiś mężczyzna grał na gitarze i śpiewał ,,Hero" Enrique Iglesiasa (piosenka). Było idealnie. Z moich oczu popłynęły łzy. 
- Dlaczego płaczesz? - spytał Harry.
- Przy tej piosence zawsze się wzruszam - odpowiedziałam. 
Otarł moje łzy i spojrzał mi głęboko w oczy. 
- Jeszcze nigdy nie spotkałem kogoś takiego jak ty - powiedział. - Jesteś wyjątkowa, wyróżniasz się wśród innych dziewczyn.
- Mam nadzieję, że pozytywnie - odpowiedziałam.
Uśmiechnął się czuło.
- Oczywiście, że pozytywnie.
Zbliżył się do mnie. Nasze usta dzieliło kilka milimetrów. Wciąż patrzył mi w oczy. Uśmiechnął się tak zniewalająco, że na chwilę przestałam oddychać.
- Teraz nikt nam nie przeszkodzi - szepnął i pocałował mnie namiętnie. Przyciągnął mnie bliżej do siebie i objął mnie w pasie. Położyłam ręce na jego szyi. Całowaliśmy się zaledwie kilka minut, lecz dla mnie była to wieczność. Jego usta chciały coraz więcej.
W końcu musieliśmy przestać. Przytuleni wróciliśmy do domu, po drodze żartując i śmiejąc się. 
Gdy tylko weszliśmy do salonu, wszyscy zwrócili wzrok na nas.
- Wreszcie wróciliście! - powiedział Liam. - Już się martwiliśmy, że nie wrócicie na noc! Czy wy wiecie, która jest godzina?!
- Oj, daj już im spokój - obrócił oczami Louis.
- A skoro już wróciliście... - powiedział Zayn z grobową miną i zbliżył się do Harry'ego. - Obiecałeś, że zrobisz mi naleśniki.
- Przykro mi, nie da rady - powiedział z łobuzerskim uśmiechem Hazza. - Niall przerobił naszą ostatnią patelnię na bęben, i raczej nie nadaje się już do niczego.
- Chodzi ci o patelnię, że nie nadaje się do niczego, prawda? - zapytał Niall podjadając chipsy.
- Nie Niall, chodziło o Kevina! - odpowiedział Liam z miną typu ,,no co ty nie powiesz?!".
Jeszcze ponad godzinę rozmawiałam z chłopakami w salonie. Byłam naprawdę wyczerpana.
- Jak dla mnie za dużo emocji jak na jeden dzień - powiedziałam. - Do jutra!
Pożegnałam się z nimi i weszłam po schodach na górę. Po drodze słyszałam jak pozostali chłopcy pytali Harry'ego, czy coś zaszło między nami itp. Uśmiechnęłam się lekko.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Ta dam, szósty! :D Postanowiłam zmienić jedną rzecz - pisać dłuższe rozdziały, przynajmniej takie, jak ten. Mam nadzieję, że nie przedobrzyłam i będzie wam się chciało to czytać. ;> 



3 komentarze:

  1. awww ! so romantico ! Mam nadzieje,że Hazza nie wykorzysta bohaterki,byłoby mi przykrooo ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie zgadzam się ! on nie może jej wykorzystać, a jak nie to foch ! ;D nie no nie umiem wyrazić w słowach jak bardzo kocham to opowiadanie <3 pisz szybko NN xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z dziewczynami wyżej. : ) Rozdział świetny, dobrze że dłuższy niż poprzednie. Czekam na nowy ! xx

    OdpowiedzUsuń